niedziela, 17 listopada 2013

1. 'To intelekt gra tutaj rolę główną.'

♥ Kourtney POV'S ♥
 Wrzuciłam do torebki najpotrzebniejsze przedmioty codziennego użytku i zamknęłam ją płynnym ruchem. Obejrzałam się w lustrze i uznałam, że nie jest aż tak źle. Miałam na sobie dziwaczne, posrebrzane legginsy, które miały na sobie wzory imitujące pęknięcia, czarną lekko przeźroczystą koszulę i ciepły sweterek ombre. Na stopy założyłam zwyczajne czarne buty, a do ręki wraz z skórą okulary typu lenonki.  Cmoknęłam do swojego odbicia w lustrze i zaśmiałam się z swojej własnej głupoty. Na całe szczęście mój dom świecił pustkami, więc nikt nie mógł mi powiedzieć jak dziecinnie się zachowuję ani tym bardziej mnie pouczać. Nałożyłam na ramię torebkę i zeszłam po schodach do kuchni zjeść jaką przekąskę. Zabrałam banana z miski i wyszłam z domu, uprzednio zamykając jego drzwi tak by nikt poza mną nie miał do niego wstępu. Charakterystyczny stukot obcasów towarzyszył mi przez całą drogę do nowego mieszkania Katy. Już w oddali kilkunastu metrów można było usłyszeć donośną muzykę dochodzącą z jej nowego domu. Stanęłam przed drzwiami z numerem dwanaście i weszłam do środka. To oczywiste, że i tak nikt nie usłyszałby dzwonka. Tuż za drzwiami pojawiło się jakieś blond-ciacho. Chłopak miał na sobie biały podkoszulek z flagą Stanów Zjednoczonych, która idealnie komponowała się z czarnymi rurkami. Jego cudowne tatuaże tylko dodawały mu uroku. Mimowolnie przygryzłam wargę na jego widok, moja słabość do blondynów zawsze musiała się ukazywać w najmniej odpowiednich momentach.
- Więc ty musisz być Kourtney - gestem ręki zaprosił mnie do reszty mieszkania, a ja ruszyłam tuż za nim w głąb, skąd można było wyczuć zapach alkoholu i papierosów, który drażnił moje nozdrza. Fakt, że nie byłam fanką używek jeszcze bardziej zniechęcił mnie do uczestniczenia w tej imprezie, ale obiecałam Katy, a ja zawsze dotrzymuje obietnic. Z zatłoczonego salonu weszłam na balkon w celu odnalezienia mojej przyjaciółki. Ta dziewczyna zawsze gubiła się w najmniej odpowiednich momentach. Oparłam się o barierkę i wciągnęłam do nosa świeże powietrze, które wręcz działało na mnie jak ukojenie. Czyjeś ręce znalazły się tuż obok moich na poręczy przez co byłam zmuszona odwrócić głowę od pięknych widoków zachodzącego słońca i spojrzeć w twarz osobie stojącej tuż za mną. Obróciłam się za siebie i napotkałam blondyna, który wpuścił mnie do środka. Tym razem na jego twarzy widniał cwaniacki uśmiech, a jego koszulkę zamieniła bluza z logiem Jack'a Daniels'a. W czasie, gdy ja wpatrywałam się w jego niebieskie oczy on nic nie powiedział, tylko wyciągnął paczkę papierosów, odpalił jednego i dmuchnął mi wprost w twarz dymem, którego tak bardzo nienawidziłam.
- Jestem Niall - powiedział po krótkim czasie. Nie musiałam mu odpowiadać swoim imieniem, gdyż byłam pewne iż je znał. Uśmiechnęłam się w ten sposób odpowiadając mu. Nie miałam ochoty zaczynać rozmowy z jego osobą. W tej chwili najbardziej interesowało mnie gdzie jest dziewczyna i czy w końcu pojawi się w tym samym pomieszczeniu co ja. W najgorszym wypadku będę zmuszona zapytać Niall'a czy wie gdzie ona się znajduje, ale to tylko w ostateczności. Przyszłam tutaj tylko z zamiarem zabawienia się, a nie w celu poszukiwania nowych znajomości. Drzwi tarasu otworzyły się, a w progu ujrzałam szczupłą sylwetkę Katy. Miała na sobie jeansowe spodenki i zwykły biały, męski T-shirt z gdzieniegdzie pojawiającymi się postaciami z naszej ulubionej kreskówki z dzieciństwa. Jak zwykle na jej głowie widniała czarna, wełniana czapka spod której wychodził jej brązowe ułożone w artystyczny nieład włosy.
- Nareszcie. Gdzieś ty się podziewała? - podeszłam do niej i przytuliłam na przywitanie. Był to nasz zwyczaj od podstawówki z którego nie miałyśmy zamiaru rezygnować.
- Byłam tu i ówdzie. Widzę, że poznałaś się już z Niallem - skierowałam wzrok na blondyna stojącego do nas tyłem. Nie zwróciłam nawet uwagi, że nadal tutaj stoi.
- Niestety tak - szepnęłam w jej stronę przewracając teatralnie oczami. Chłopacy muszą naprawdę się postarać, aby zrobić na mnie wrażenie. To nie wygląd ma tutaj role główną, a intelekt.
- To teraz idziemy poznać cię z Zayn'em - krzyknęła energicznie ciągnąc mnie za rękę do środka. Katy była osobą entuzjastycznie nastawianą do życia, zaś ja podchodziłam do wszystkiego dosyć sceptycznie. Zostałam wprowadzona siłą do kuchni, gdzie znajdował się jeden chłopak. Jego kruczoczarne włosy odstawały na wszystkie strony świata. Czarna koszulka z napisem 'Kill Me' idealnie współgrała z jego ciemną karnacją. Cały strój dopełniały spodnie dresowe w odcieniu ciemnej szarości wraz z butami marki supra koloru czarno-białego.
- Jestem Kelly - podałam mu rękę z szczerym uśmiechem wymalowanym na twarzy. Zayn zrobił na mnie dobre wrażenie samym wyglądem. Na jego rękach trudno było nie zauważyć kilkunastu tatuaży, które tylko dopełniały jego nieskazitelny wygląd.
- Zayn. Miło mi - chłopak ucałował delikatnie wierzch mojej dłoni co świadczyło o jego kulturze. Nie wyglądał mi na dżentelmena, ale pozory często lubią mylić. Gdy tylko Katy przeprowadziła z nim krótką rozmowę na temat ilości gości powróciła do mnie z szklanką czerwonej cieczy, która z pozorów wyglądała jak wiśniowy sok. Niestety moja przyjaciółka nie była zwolenniczką bezalkoholowych napojów, więc byłam pewna, że w plastikowym kubeczku znajduje się choćby kropla trunku z niemałą ilością procentów.
- Widziałaś gdzieś Willa? - zdałam sobie sprawę, że mojego chłopaka nie widać na horyzoncie, a bardzo zależało mi by przeprowadzić z nim choćby kilkuwyrazową wymianę zdań. Jego zachowanie w ostatnim czasie diametralnie się zmieniło co nieszczególnie przyparło mojej osobie do gustu. Coraz rzadziej się widujemy, a nasz kontakt zmniejszył się do minimum. Miałam nadzieję, że chociaż dzisiaj uda mi się zatrzymać go na krótką chwilę i poprosić o jakiekolwiek wytłumaczenie na jego zachowanie, które przynajmniej dla mnie zdawało się być dziwne.
- Ostatnio widziałam go jak wchodził do góry, ale Kells nie jestem pewna czy chcesz tam iść - po słowach brunetki odwróciłam się na pięcie i pomimo jej przestrogi weszłam na górę. Otworzyłam drzwi pierwszego, lepszego pokoju, a to co tam zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Rozszerzyłam wargi z zdziwienia widząc co robił Will z moim największym wrogiem. Trzasnęłam z złości drzwiami dając upust moim emocjom. Czułam w sobie pustkę, a  wszystkie uczucia wyszły na wierzch. Po moich policzkach strugami zaczęły spływać słone łzy. Nikt jeszcze mnie tak nie zranił. Zbiegłam schodami w dół z zamiarem opuszczenia tego przeklętego mieszkania jak najszybciej się tylko da. Będąc tuż przy wejściowych drzwiach wpadłam w czyjeś ramiona. Wtuliłam się w umięśnione ciało mojego wybawcy zanosząc się głośnym szlochem. Byłam pewna, że Will nigdy nie zrobiłby mi czegoś takiego, a jednak myliłam się.
~
Witam was z pierwszym rozdziałem, który miejmy nadzieję, nie jest taki zły. 
Chyba jestem w stanie powiedzieć, że jestem zadowolona z własnej pracy.
Kolejny dodam, gdy uda mi się znaleźć chociaż trochę wolnego czasu, więc pewnie nastąpi za tydzień w kolejny weekend.
W razie jakichkolwiek pytań zapraszam do zadawania pytań w komentarzach. 
Do zobaczenia.

4 komentarze:

  1. Wyszedł Ci MEGA!!!!!! Mam nadzieję, że następny pojawi się dość szybko, bo nie mogę się już doczekać co będzie dalej. Masz się jeszcze bardziej postarać dla mnie.
    Skylar ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Daalej , jest boski pisz dalej szybko!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski <33 daj szybko następny proszę <3 KC:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem adminką na stronie Niall Horan :D
    Polecę na facebooku, jeśli zaobserwujesz :)
    http://danger-niall-horan-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń